Ile może trwać kwadrans w Jordanii?

W Jordanii usytuowana jest przepiękna dolina, a na jej terenie rezerwat Wadi Dana. Jest pomijany w masowym ruchu turystycznym, dlatego do tego niezwykłego miejsca docierają raczej pojedyncze osoby albo grupy z małych biur trekkingowych. Wśród naszych propozycji znajdziecie spacer po Wadi Dana. Natomiast moim marzeniem było przejście nową trasą z rezerwatu do Małej Petry – postanowiłem je zrealizować.

Rzecz jasna musiałem rozpytać o warunki takiej wyprawy. Właściciele hotelu, z którymi współpracujemy, regularnie organizują trekkingi w tych rejonach. Oni też służyli mi radą. Dowiedziałem się, że wędrówka zajmuje trzy dni. Idzie się około 15 kilometrów dziennie (rzecz jasna, że w takich sytuacjach trudno o ścisłość – jednego dnia uda się przejść na przykład 13 kilometrów, a następnego 18). Pierwszy dzień trekkingu będzie łatwiejszy, w drugim dniu można wybrać łatwiejszą lub trudniejszą trasę. W trzecim dniu pokonuje się dłuższy odcinek, ale za to po stosunkowo płaskim terenie. Ważna okazała się też pora. Wczesną wiosną w Jordanii wszystko kwitnie. Można też zobaczyć bujną roślinność na pustyni (o pustynnych łąkach przeczytacie tutaj, a tu obejrzycie piękną galerię zdjęć Piotra Widucha-uczestnika wyprawy). Bogatszy o komplet informacji, zaplanowałem wędrówkę. Zapowiadała się świetnie!

Pierwszy dzień przebiegł zgodnie z planem. Bez pośpiechu przeszliśmy się pięknym rezerwatem Wadi Dana, teren był przyjazny. Jednak czekało mnie zaskoczenie – zamiast spodziewanych 15 kilometrów, przeszliśmy aż 23 kilometry! Na drugi dzień zaplanowaliśmy trasę o długości około 13 kilometrów. Nie wiedzieliśmy jednak, że te ta droga wiedzie cały czas w górę… Wędrowaliśmy w ostrym, nieprzyjemnym słońcu. Upał i stromizny rekompensowały zjawiskowe widoki. Oglądaliśmy miejsca, w których w czasach starożytnych działały kopalnie miedzi (Wadi Finan może się poszczycić największymi złożami, których już się nie wydobywa). Cóż za paradoks! Przepiękny plener, kolorowe skały, unikalna roślinność – a to wszystko na trasie dla wytrwałych! Po przejściu ponad połowy szlaku sprowadziłem samochód. Chętni mogli się udać na miejsce, w którym biwakowaliśmy, zresztą bardzo urokliwe. 

Towarzyszył nam lokalny przewodnik. Dobrze znał trasę, potrafił też zadbać o swoich podopiecznych, jednak nie mówił zbyt dobrze po angielsku. Cechował go również specyficzny sposób postrzegania odległości. Gdy orientował się, że jesteśmy zmęczeni, pocieszał nas raz po raz, że jeszcze 15 minut i teren zrobi się płaski, przystępniejszy. Ten obiecany kwadrans przeciągnął się do godziny! Nic dziwnego, że przestaliśmy wierzyć w te zapewnienia.

Trzeciego dnia pozostało nam do przejścia 25 kilometrów po płaskim terenie wśród urzekających widoków. Jednak większość grupy nie chciała się już tak forsować. Uczestnicy zdecydowali, że wybiorą się na kilkugodzinny przedpołudniowy spacer, zanim Jordanią zawładnie najostrzejsze słońce. Ostatecznie przeszliśmy planowaną trasę w trójkę. Nie żałuję – spełniłem swoje marzenie.

Tomasz Mazur powiedział kiedyś, że przygody to braki w planowaniu. Jako doświadczony pilot wycieczek dokładam wszelkich starań, aby dokładnie zaplanować każdy punkt programu. Jednak czasem muszę być też przygotowany na niespodzianki i wyciągać wnioski. Teraz wiem, jak ulepszyć program tej wycieczki, aby uniknąć utrudnień. Zresztą uczestnicy tamtej wyprawy wspominają ją z satysfakcją, tym bardziej, że w ramach rekompensaty za niespodzianki dostali ode mnie skrzynkę piwa i parę butelek lokalnych win…

Teraz ty przeżyj niezwykłą (choć już sprawdzoną!) przygodę razem z Laurazją. Zbieramy chętnych na kolejny wiosenny wyjazd do Wadi Dana! Trwają zapisy! 

Szczegóły na: https://www.laurazja.pl/13689-jordania-wiosna-petra-i-trekking-na-kwitnaca-pustynie

Jarosław Poniewiera
Współpraca: Michał Paweł Urbaniak